NIE DLA CPK

Zdaniem Mirosława Maliszewskiego – Prezesa Związku sadowników RP, posła na Sejm RP, propozycje te są niekorzystne dla naszego regionu. Są one wręcz nieakceptowane przez większość mieszkańców ww. gmin. Jego zdaniem absolutnie nie wpłynie to w żaden sposób na rozwój naszego terenu a wręcz przyniesie więcej strat niż korzyści, zwłaszcza dla tych rodzin, które będą zmuszone przeznaczyć część lub nawet całe swoje gospodarstwo lub działkę pod państwową inwestycję. „Na trasie przebiegającej przez nasz powiat nie ma zaprojektowanych przystanków, nie wspominając już o bocznicach kolejowych służących do załadunku i wyładunku wagonów. Nie ma tu żadnego ekonomicznego uzasadnienia dla tej inwestycji”.
„Pytanie brzmi czemu nie można skorzystać z linii które istnieją?! Czy trzeba budować nowe linie, które będą generować koszty? Wymyślono projekt i uznano, że może on przynieść korzyści gospodarcze, polityczne, ale w ogóle nie uwzględniono interesów mieszkańców terenów, na których ta inwestycja będzie realizowana. Nie jest też brany pod uwagę głos samorządów, choć wszystkie plany inwestycyjne są niezgodne z przyjętymi planami zagospodarowania województwa, powiatu i gmin” - mówi Maliszewski i dodaje: „Do mojego biura poselskiego zgłaszają się sadownicy, których gospodarstwa znajdują się w pobliżu projektowanych inwestycji. Najczęściej zadawane pytania to m. in. Czy ich gospodarstwa zostaną podzielone? Jakie i czy w ogóle dostaną odszkodowania?”

Czy gospodarstwa zostaną podzielone?
MM: Zacznijmy od tego, że planowana kolej, to kolej dużych prędkości, ok. 250 k/h, a to oznacza, że na trasie Warka - okolice Mszczonowa, jak będzie jeden przystanek w okolicach Grójca, to będzie już dużo. Kilka wariantów szybkiej kolei przewiduje, że część działek na projektowanej trasie może a nawet na pewno zostanie podzielona. To spowoduje, że sadownicy będą musieli jechać do najbliższego wiaduktu, by dostać się do drugiej części swojego gospodarstwa? Niewątpliwie wywoła to ogromny chaos w codziennym funkcjonowaniu setek gospodarstw i na pewno pogorszy ich jakość funkcjonowania.
Na jakie odszkodowania ewentualnie mogą liczyć sadownicy, którzy utracą swoją własność?

MM: Odpowiedzialni za budowę CPK nie liczą się z mieszkańcami, którzy będą wysiedlani w związku z tą inwestycją. Nie jest też brany pod uwagę głos samorządów. Rząd i spółka Centralny Port Komunikacyjny chcą zrealizować tę inwestycję wyłącznie na swoich warunkach.  To jest rodzaj dyktatu. Wysokość odszkodowań, jakie mają dostać wysiedlani, nie wystarczy im na budowę czy zakup porównywalnego domu czy gospodarstwa.
Brakuje programu społecznego. Nikt się nie interesuje tym, że mieszkańcy stracą nie tylko własność, ale i miejsce do mieszkania, a wielu z nich straci też miejsce pracy. Bo to są też rolnicy albo mali przedsiębiorcy, którzy gdy już stracą nieruchomość służącą im do pracy, do prowadzenia gospodarstwa czy do wykonywania innej działalności, to albo w ogóle nie będą mogli, albo nie będą mogli w krótkim czasie rozpocząć pracy w tym samym zawodzie, w innym miejscu.