sobota, 23 listopad 2024

Jabłonka to bezpłatny dwutygodnik ukazujący się
na terenie powiatu grójeckiego i gminy Tarczyn.

Nakład gazety - 22 000 egzemplarzy. Ukazuje się w co drugą środę.

Z ostatniej chwili

Z Pawłem "Bibą" Binkiewiczem rozmawiała Sylwia Jurek.

Cześć Paweł! Bardzo mi miło, że mogliśmy się spotkać by porozmawiać.

Powiedz wszystkim, którzy być może jeszcze Cię nie znają, jak zaczęła się Twoja przygoda z muzyką?
W drugiej klasie podstawówki mój wujek przywiózł kasetę z nagraniem koncertu Queen na Wembley. Kiedy zobaczyłem jak tam jest fajnie, kolorowo, jak oni skaczą, że jest muzyka i generalnie jest super atmosfera, to już był ten moment, że wiedziałem, że też chcę grać. Później szukałem kontaktu do osoby, która nauczy mnie gry na gitarze. Ciągnęło mnie również do perkusji, na której również grać potrafię. Ostatecznie wybrałem jednak gitarę, ponieważ w czwartej klasie podstawówki przyszła pani, która zadała pytanie kto chciałby chodzić na lekcje gry na gitarze. No i oczywiście zaczęło się to wtedy i trwa do dziś! Były przerwy na pracę oraz wyjazd za granicę, ale od dziesięciu lat, nic już innego nie robię i wiem, że robił nie będę. Będę grał wszędzie, gdzie tylko się da. Sam dla siebie osiągnąłem już sukces, mogąc na co dzień robić to, co kocham.

 

Płyta została nagrana w miejscu, w którym się znajdujemy, Dworku w Lesznowoli. Możesz nam coś więcej opowiedzieć jak to się odbywało?
Wszystkie wokale, gitary, perkusje graliśmy w pomieszczeniu znajdującym się troszkę dalej od miejsca, w którym śpiewałem. Wzmacniacz do gitary również się tam znajdował, ponieważ musieliśmy go dość głośno rozkręcić, szczególnie do piosenki Droga. Natomiast cała "reżyserka" i my znajdowaliśmy się w pomieszczeniu, w którym aktualnie rozmawiamy. Nie mieliśmy aż tak dobrego sprzętu jaki jest w profesjonalnym studio, ale wyciągnęliśmy ze sprzętu dostępnego nam wszystko, co się dało. Jak najbardziej kreatywnie i mądrze, z wykorzystaniem możliwości sprzętowych oraz Dworku. Dużo pracy włożyliśmy w tę płytę. Ważne jest by poczuć się wolnym w procesie tworzenia, bo to można zrobić tylko raz, a później to już zostanie na zawsze.

Dlaczego na płycie znajduje się Twoje nazwisko, a nie pseudonim?
Uważam, że płyta jest "dojrzała". Nie jest to płyta typowo zabawowa, a zawierająca mnóstwo przemyśleń. Słuchając jej, stwierdziłem, że będzie dobrym momentem do tego, by to zmienić. Nie jest tak, że nie ma już Biby, on nadal istnieje, ale już patrzę inaczej na świat. Chciałem, żeby to była przemiana, chociaż na scenie zawsze jest energia, której nie potrafię kontrolować, a nawet można powiedzieć, że nie chcę, bo ja już tak właśnie mam. Natomiast na płycie mogę się do tego poniekąd odnieść, co też uważam, że zrobiłem. Generalnie uspokoiłem się, staram się ładnej zaśpiewać czy zagrać, zawsze chcę to zrobić jak najlepiej. Jest mnóstwo czynników, które mnie uspokajają, zatrzymują, ale muzyka tak na mnie wpływa, że nie potrafię powstrzymać emocji.

Jak trafiłeś do Dworku w Lesznowoli?
Dzięki mojej przyjaciółce Karolinie, której córka uczęszczała do mnie na lekcje. Z czasem dochodziły nowe osoby, które uczyłem, więc zacząłem szukać miejsca, gdzie moglibyśmy się spotykać. Dworek należy do brata Karoliny, więc bym mógł w nim mieszkać i tworzyć wspólnymi siłami zaczęliśmy go doprowadzać do stanu używalności. Miejsce to ma już dwieście lat, ma piękne drewniane podłogi i zbudowany jest z glinianej, wypalanej cegły. Mnie nie kręci coś, co jest nowe. Owszem jest to piękne, natomiast ja kocham ciszę, spokój i te ptaki śpiewające za oknem. Mieszkam tu już cztery lata i wszyscy mówią, że pasuję do tego miejsca. Ja również tak uważam. Zawsze wolałem spędzać czas w przysłowiowych krzakach, a nie w szklanych domach. Po koncertach wolę wracać do domu, do swoich zwierząt, niż wyjść na afterparty, co nie sprawia mi to już kompletnie żadnej przyjemności.

Nie cierpisz na samotność mieszkając w Dworku?
Ani trochę! Mam tutaj spokój i przestrzeń do grania na gitarze. Mam tutaj swoje zwierzęta. Wielu znajomych pyta czy nie jest mi tutaj źle samemu, ale tak naprawdę codziennie wiele osób mnie odwiedza, mam tutaj zajęcia z dziećmi. Naprawdę nie narzekam na samotność. Można powiedzieć, że będąc w mieście nawet uciekam jak najszybciej do tego miejsca, które szczerze kocham. Nie lubię codziennej gonitwy i wyznaję zasadę Enjoy the life!.

Czy to Ty jesteś założycielem dziecięcego zespołu Różowe Smoki?
Poniekąd tak. Pierwszą próbę zespołu zrobiliśmy w warunkach scenicznych, z dymem i laserami u Marii w domu. Lubię, gdy podczas prób nie ma odpuszczania, musi być ogień, by być już jak najlepiej przygotowanym do koncertu. Wtedy to właśnie powstał zespół Różowe Smoki, co było pomysłem moim, dzieci i ich rodziców. Jestem zwolennikiem uczenia się na własnych błędach, więc chciałem byśmy napisali swoje autorskie teksty. Oczywiście dzieciaki śpiewają również covery, ale to właśnie za swoją twórczość człowiek jest bardziej doceniany. Chcę, by śpiewali swoje własne piosenki, bo stać ich na to.

Co robiłeś podczas pandemii?
Niestety nie działo się kompletnie nic, nie mogliśmy grać, a przecież dzięki temu zarabiamy pieniądze. W tydzień straciłem cały sezon koncertowy. Uczyłem więc przez ten czas gry na gitarze oraz nagrałem właśnie swoją pierwszą płytę. Marcin Baran producent albumu, mój przyjaciel i bardzo utalentowany muzycznie człowiek, zostawiał u mnie całe swoje studio. Stwierdziliśmy, że wykorzystamy ten czas najlepiej jak się da i tak oto powstał pierwszy krążek.

Na odwrocie płyty widzę, że jesteś Ambasadorem Stowarzyszenia Razem oraz część dochodu ze sprzedaży płyty przeznaczona jest właśnie na wsparcie jego podopiecznych, czyli osób niepełnosprawnych oraz ich rodzin.
Prowadzę czasami imprezy jako konferansjer, bo tym również się zajmuję. Takim wydarzeniem są Dni Godności dla osób niepełnosprawnych intelektualnie w Radomiu, podczas których to właśnie oni wychodzą na scenę, grają i śpiewają. Zaprzyjaźniłem się z nimi i uważam, że bardzo dobrzy ludzie są w Radomiu. Poznałem ludzi, dla których nie liczą się pewne rzeczy, które tak naprawdę powinny, a robią ogromną robotę na co dzień, ponieważ mają niepełnosprawne dzieci. Wychowują je i muszą się borykać z wieloma przeciwnościami. Dla tych dzieciaków przejście z punktu A do punktu B nie jest tak proste jak dla większości z nas, a często jest drogą przez mękę. Zauważyłem, że bardzo się cieszą z występów na scenie i z tego, że mogą wyjść z ośrodków, w których spędzają część swojego życia. Zadowoleni są, że występują przed ludźmi i ktoś im bije brawo. Jest to dla nich bardzo ważne. Będę pomagać im na tyle, ile będę w stanie. A teraz od marca prowadzę zajęcia w ich ośrodku w Radomiu. Mamy pięć grup i zamierzamy wystąpić w tym roku na Dniach Godności jako zespół.

Czy przypadkiem trafiłeś akurat na to stowarzyszenie?
Było to zasługą pewnego dobrego człowieka z Radomia. Tomasz Mosionek, to kolejny wspaniały człowiek z tego miasta i mój przyjaciel.

Podczas Twojego koncertu dało się odczuć, że bardzo się cieszysz, że przyszło mnóstwo Twoich znajomych i rodziny. Każdemu z osobna dziękowałeś za obecność.
Tak, dla mnie to jest największa zapłata za to, co robię. Na moim koncercie byli również strażacy z Zalesia, których logo mam na płycie. Nie chodziło wcale o pieniądze, a o to, że ja musiałem je po prostu tam zamieścić. Bardzo szanuję pracę strażaków i wiem, że oni mi zawsze pomogą, bo mają dobre serca. Za pieniądze można kupić wszystko tak naprawdę, nawet ludzką pomoc, która może się okazać zgubna, bo ludzie są różni. Dobro wraca i dlatego czuję się tutaj w Dworku bezpiecznie. Dzwonię z prośbą: "Słuchaj potrzebuję koparkę, drona, F-16" i za godzinę je mam. Wystarczy jedynie wykonać kilka telefon i wiedzieć do kogo zwrócić się o pomoc. Staram się po prostu być w porządku i nie krzywdzić innych.

Czy masz już jakieś plany koncertowe? Może pomysł na kolejną płytę?
Kolejna płyta już jest w trakcie realizacji. Mam ogromną motywację by działać. Myślę, że już w lato rozpoczną się nagrania, które będą wyglądały inaczej niż do mojej pierwszej płyty. Mam już plan na to, chociaż na razie nie mogę go zdradzić. Koncertów mam już dość sporo zaplanowane, zaczynając od Białki Tatrzańskiej, po centralną Polskę, na Gdańsku kończąc. Będę również prowadził imprezy jako konferansjer. Z bliskiej okolicy zamierzam odwiedzić Górę Kalwarię, Białą Górę, Legionowo, Żyrardów czy ponownie Grójec, a nawet organizować koncerty tutaj w Dworku w Lesznowoli. Koncerty już wcześniej były planowane, a teraz dzięki płycie pojawiają się ciągle nowe propozycje. Cały czas jednak pracuję na to, żeby było ich więcej. Ja się wszystkim zajmuję od początku do końca, jestem sam sobie managerem i idę swoją drogą. Generalnie, bardzo przyjemnie będzie w tym roku, o ile nic złego się nie wydarzy.

Na koniec powiedz jeszcze skąd masz w sobie takie pokłady energii?
To wszystko przez muzykę, to właśnie ona mnie napędza, prowadzi przez życie, a teraz po wydaniu płyty okazuje się, że uratowała mi życie. Cenię sobie również moc natury, chcę być tym, który cieszy się z małych rzeczy.

Dziękuję bardzo za wywiad. Czekamy z niecierpliwością na Twoje koncerty i kolejną płytę. Debiutancką płytę można kupić na stronie https://pawelbinkiewicz.pl/.

Również dziękuję za rozmowę i pozdrawiam śpiewająco wszystkich czytelników.

Dodaj komentarz

Wyślij

Reklama

Popularne

1
(22157) Paulina Omen Klepacz
2
(11461) Paulina Omen Klepacz
5
(7419) Paulina Omen Klepacz
6
(6849) Paulina Omen Klepacz
7
(6766) Paulina Omen Klepacz
9
(6048) Redakcja
Rekord

Powiat GrójeckiPokaż wszystkie

BłędówPokaż wszystkie

Belsk DużyPokaż wszystkie

ChynówPokaż wszystkie

GoszczynPokaż wszystkie

GrójecPokaż wszystkie

JasieniecPokaż wszystkie

MogielnicaPokaż wszystkie

Nowe Miasto nad PilicąPokaż wszystkie

PniewyPokaż wszystkie

TarczynPokaż wszystkie

WarkaPokaż wszystkie